Prezenty dla małych i dużych moli książkowych!
Oto kilka wskazówek, które możesz wykorzystać nie tylko jako prezent na Święta, ale także na urodziny czy imieniny dla wszystkich, którzy lubią czytać.
Piaskownica. Trzyletnia dziewczynka zaczyna gniewnie krzyczeć i płakać. Nie wyszła jej babka z piasku. Nad nią stoi dziadek. Gdy wszystko wskazuje na to, że złość ogarnie i jego, staje się coś, czego nikt na placu zabaw się nie spodziewał: powoli siada obok dziewczynki i głaszcze ją po plecach. „Dziś był ciężki dzień, prawda? Jeżeli chcesz, spokojnie rozdepcz wszystkie pozostałe babki, które postawiłaś, żeby pozbyć się gniewu. A później razem spróbujemy jeszcze raz zrobić tę, która nie wyszła, co ty na to?”.
Skąd się wziął?
Wszystko wskazuje na to, że w dzisiejszym świecie nikt nie che mieć niczego wspólnego z gniewem. Zaszufladkowaliśmy go jako coś złego – często wręcz zabronionego. Na pewno w młodości także słyszałeś: Grzeczne dzieci się nie złoszczą. Gdzie jest mój posłuszny chłopiec? Jeszcze chwilę będziesz się gniewać, a cię tu zostawię! Jesteś brzydka, gdy się gniewasz! Po prostu gniew do nas nie pasuje i musimy go sobie, a przede wszystkim dzieciom, zabronić. A może jednak nie?
Gniew jest jedną z podstawowych ludzkich emocji. I podobnie jak do wszystkiego, co nas otacza i formuje, do każdej z emocji mamy jakiś stosunek. Stosunek, który w znacznej mierze wynika z tego, co rodzice, krewni i nauczyciele wszczepili nam w dzieciństwie. Radość podoba się każdemu, ale gniew należy do grupy emocji odrzucanych, tak jak smutek czy strach. Przy czym jego działanie jest w rzeczywistości pozytywne. W dawnych czasach solidna dawka gniewu pomagała nam obronić się przed wrogiem. Ludzie, którymi zawładnęła złość, mieli nagle o wiele więcej siły do obrony swoich domostw i bliskich. Z tej jego funkcji dziś na szczęście już w zasadzie nie korzystamy, jednak istota pozostaje taka sama: gniew zwraca naszą uwagę na to, że ktoś lub coś przekracza nasze granice, że dzieje się coś, co nam się nie podoba, co nam potencjalnie zagraża. Wlewa nam w żyły ogromną dawkę energii, byśmy mogli stawić temu wrogiemu zjawisko czoła.
Co dalej?
Gniew to całkiem naturalna reakcja na coś, co nam się nie podoba. Jak w przypadku całej reszty, również tu obowiązuje zasada, że to, co jednemu może wydać się małostkowe, innemu burzy cały świat. Jednego rozwścieczy, gdy furgonetka nie ustąpi mu pierwszeństwa na przejściu dla pieszych. Innego zirytują wieczorne wiadomości. Jeszcze innemu wystarczy, by ktoś lekko trącił go na wieczornej potańcówce i nieszczęście gotowe. Podobne problemy przeżywają codziennie również nasze dzieci. Jest jednak jedna rzecz, o której my dorośli powinniśmy pamiętać, a także uczyć jej swoje dzieci: gniew jest wprawdzie w porządku, ale niektóre jego objawy już nie. Dlatego trzeba dzieciom wyjaśniać, do czego gniew służy, pytać, dlaczego go odczuwają i pokazywać im, jak sobie z nim radzić.
Praca z gniewem w pięciu krokach
1. Przyjąć
Żebyśmy mogli pracować z gniewem, musimy go przyjąć. Zdać sobie sprawę, co czujemy, byśmy dzięki temu mogli wziąć oddech i zdecydować, co dalej. Jeśli chcemy nauczyć dzieci tego, by potrafiły przyjmować własne emocje musimy w pierwszej kolejności przyjmować ich emocje. Oznacza to, że nie powinniśmy wyrzucać im ich gniewu lub przekonywać, że nie mają o co się gniewać, nie bagatelizować problemu, nie parodiować ani nie wyśmiewać. Dziecku po prostu przydarzyło się coś, co wywołało w nim gniew. Nieważne jest, że nam wydaje się to bezsensowne a reakcja dziecka nieadekwatna. Ważne jest, by pokazać mu, że go kochamy, nawet jeśli przeżywa właśnie nieprzyjemne emocje, i że wspólnymi siłami problem rozwiążemy. To najszybsza droga, by nauczyć dziecko późniejszej samodzielnej pracy z gniewem.
Jak jednak zacząć, skoro dziecięcy gniew wzbudza nasz własny?
2. Nazwać
Najpierw spróbuj nazwać to, co z twojego punktu widzenia się dzieje. „Widzę, że nie możesz zapiąć kurtki, denerwuje cię to, prawda?”. Spróbuj mówić spokojnie i nie oceniać. Zwłaszcza małe dzieci nie są często w stanie wyrazić, co je trapi, więc twój opis pomoże im lepiej zrozumieć, co właściwie się dzieje. Jednocześnie dziecko może cię poprawić, jeśli rozgniewało je coś innego. Czasami zdarza się, że chodzi tylko o „głupią” kurtkę, ale w dziecku skumulował się gniew z całego przedpołudnia i właśnie pękła jego tama cierpliwości. To samo zdarza się też nam dorosłym: rano nie złapiemy autobusu do pracy, nie działa ekspres do kawy, kolega nie przychodzi na naradę i nawet się nie usprawiedliwi… a później, gdy w restauracji dostajemy zimną zupę zamiast gorącego rosołu, wybuchamy niczym wulkan.
Co jednak z tym zrobić? Dziecko się gniewa, płacze, tupie, zrzuciło z siebie kurtkę na ziemię a ty spieszysz się na autobus…
3. Zachować spokój
Im bardziej damy się ponieść własnym emocjom, tym mniej możemy pomóc dziecku w opanowaniu jego emocji. Jeżeli czujesz, że twój spokój powoli, acz zdecydowanie się kończy, weź głęboki oddech i spróbuj go odzyskać, określając i nazywając, co sam czujesz. Przed dzieckiem nie musisz niczego odgrywać. Często wystarczy na przykład powiedzieć tylko: „Zaczynam robić się nerwowy, bo za chwilę odjeżdża nasz autobus i musimy na niego zdążyć”.
4. Pozwól przejść emocjom
Są jednak chwile, w których gniew jest tak silny, że całkowicie przejmuje kontrolę na rozumem. W takiej sytuacji nie ma za bardzo sensu zrobienie niczego innego, niż tylko umożliwienia dzieciom jego bezpiecznego „upuszczenia”. Ważne jest, by nie zrobiły krzywdy sobie, ani nie skrzywdziły nikogo w swoim otoczeniu. Wentylem bezpieczeństwa może być krzyk, tupanie, boksowanie poduszki, bieganie, skakanie, rwanie papieru… Czasami pomaga, gdy dziecko zaryczy niczym lew, z większymi dziećmi możesz narysować gniew, a później go potargać. Niektóre dzieci uspokaja oddech smoka, w trakcie którego biorą wdech nosem a później wydechują cały gniew ustami, tak jak smok, którzy zionie ogniem. Inne wolą z kolei odejść w spokojne miejsce, z daleka od wyzwalacza gniewu (nigdy jednak nie wysyłaj ich tam za karę). Uwolnienie energii, którą wytwarza w nas gniew, jest istotne. Tłamszenie w sobie emocji prędzej czy później przyniesie niekorzystne i często trudniejsze w opanowaniu skutki.
A co jeśli twoje dziecko gniew zdjął akurat na ruchliwej ulicy, a ty nie wiesz, jak ruszyć dalej? To jedna z najcięższych prób rodzicielstwa, próbuj jednak stać przy nim i nie zwracać uwagi na pełne zgorszenia spojrzenia czy komentarze przechodniów. Być może oni też mają zły dzień i nieświadomie znaleźli właśnie ujście dla skumulowanego w nich gniewu…
5. Zanalizować, co się stało
Gdy tylko gniew zelży (albo zupełnie przejdzie), dobre jest wrócić do danej sytuacji i na spokojnie ją z dzieckiem zanalizować. Powtórzyć sobie, co się stało i jaką możemy z tego wszystkiego wyciągnąć naukę. Spytaj:
„Dlaczego jesteś zły?”.
„Czy zdenerwowało cię… (uzupełnij)”.
„Czego potrzebujesz?”.
„Czy pomoże, jeśli… (i zaproponuj)?”.
„Wiesz, co pomaga mnie, gdy jestem tak bardzo zły?”.
Czasami to całkiem jasne, często jednak dzieci nie wiedzą konkretnie, co je tak rozgniewało i nasze pytania pomogą im odnaleźć się w całej tej nieprzyjemnej sytuacji. Dzieci, podobnie jak my, nie chcą się gniewać, jeżeli więc pokażemy im, jak sobie z tym radzić, najczęściej wykorzystają tę naukę przy pierwszej nadarzającej się okazji.
W szczególności w przypadku mniejszych dzieci nie możemy zapominać, że przyczyną rozdrażnienia i większej skłonności do gniewu mogą być także niezrealizowane potrzeby fizjologiczne. Wiele dzieci jest niegrzecznych, kiedy są głodne lub chce im się pić, są chore lub – odwrotnie – bawią się w nowym miejscu albo nowymi zabawkami i mają do czynienia ze zbyt dużą ilością bodźców naraz. W takich momentach najlepiej jest zrealizować potrzebę, przy której pali się kontrolka ostrzegawcza i dopiero potem (albo spokojnie następnego dnia) do wszystkiego wrócić.
Nauczenie dziecka pracy z gniewem to nie kwestia jednego dnia. Ani jednego tygodnia. To sprawdzian również dla nas rodziców. Zastanów się, jak wygląda kwestia gniewu u ciebie, jaki masz do niego stosunek. Potrafisz nim zarządzać? Jak podchodzisz do gniewu własnych dzieci?
Bądź cierpliwy i wyrozumiały, zarówno dla dziecka, jak i dla siebie. Żaden uczony z nieba nie spadnie, a próba zmiany na lepsze stanowi sama w sobie świetny początek. Powyższych pięć kroków możesz wykorzystać w pracy z dowolnymi emocjami, w zasadzie to taka uniwersalna instrukcja. Większość pracy musisz wykonać samodzielnie, ale chętnie ci pomożemy. Zarówno naszymi bajkami i historiami, jak też na przykład czytaniem o dziecięcej inteligencji emocjonalnej.