W tej historii dzieją się fantastyczne rzeczy! Opowieść pełna jest niezapomnianych przeżyć, spełniają się w niej sny i zawiązują nowe przyjaźnie. Posłuchajcie uważnie, wszystko Wam opowiem…
Nazywam się Dinek Tinek. Jestem małym dinozaurem z gatunku rowerozaurów. Uwielbiam biegać, skakać, a najbardziej ze wszystkiego kocham jazdę na rowerze. Już od maleńkości wyobrażałem sobie, jak pędzę z wiatrem przez miejskie ulice, jak pokonuję trudne przeszkody w terenie czy w lesie… Znacie to uczucie, gdy bardzo czegoś pragniecie?
Moim najlepszym kolegą jest chłopiec – Michaś. Bez niego nie byłoby całej tej historii. Michaś mieszka w mieście i studiuje na uniwersytecie. Jest bardzo bystry, ma wiele twórczej energii i głowę pełną pomysłów.
Pewnego deszczowego ranka, gdy Michaś, opatulony jeszcze w ciepłą pierzynkę, otworzył oczy, zastanawiał się, jak minie mu dzisiejszy dzień. Po błogim śnie zrobił sobie słodkie kakao i wyglądał na zewnątrz przez okno. Obserwował krople, które powoli zsuwały się po okiennych szybach. Słuchał dźwięków deszczu, bo krople przyjemnie bębniły o parapet. Od dłuższego czasu miał wielkie marzenie – chciał narysować rower. Ale nie taki zwyczajny, tylko bajkowy! Taki, żeby można było na podstawie tego szkicu skonstruować prawdziwy, piękny i w pełni sprawny rower. Gdy tak siedział przy oknie, wziął do ręki ołówek i zaczął rysować. Rysował i szkicował, zmazywał, a potem znowu rysował i znów zmazywał.
Tego dnia nie stworzył roweru, ale namalował mnie – Dinka Tinka. Tak oto pojawiłem się na świecie. Od tamtego czasu jesteśmy z Michasiem serdecznymi kolegami. Przeżywamy wspólnie wiele przygód i często rozmawiamy na różne tematy. Czasami Michaś zabiera mnie do szkoły, do sklepu czy na spacer. Moje życie z nim jest wesołe i kolorowe.
Momentami nawet aż za bardzo. Mam bowiem bardzo dużo energii i zdarzają się dni, gdy nie mogę usiedzieć na miejscu. Michaś strofuje mnie wtedy i przestrzega,…