Kiedyś, dawno temu, w pewnym dalekim kraju panował król o imieniu Midas. Nie był ani głupi, ani zły, ale – tak jak większości ludzi – czasami zdarzało mu się zrobić jakieś głupstwo. Na szczęście, jak powiadają, nigdy nie jest za późno, by naprawić popełnione błędy. Dokładnie tak samo stało się w tej oto historii…
Pewnego wieczoru, gdy król Midas zamierzał ułożyć się do snu, usłyszał nagle pod swoimi oknami rozpaczliwy płacz.
– Któż to płacze? – pytał sam siebie. Otworzył okno i wysunął głowę. Na zewnątrz była już jednak głęboka noc i nikogo nie widział. – Kto płacze pod moimi oknami? – krzyknął.
Szloch na chwilę umilkł, a z ciemności odezwał się głos:
– To ja, nieszczęśliwy Sylen. Jestem przewodnikiem i towarzyszem boga wina Dionizosa. Zgubiłem się i nie mogę znaleźć drogi, by wrócić do jego orszaku. Och, ja nieszczęsny!
Król Midas nie zastanawiał się ani chwili. Natychmiast rozkazał strażom, by wprowadziły Sylena do środka. Dał mu się najeść, wyposażył w czyste ubranie i zakwaterował w najlepszym pokoju w całym zamku. Następnego dnia zaproponował mu podczas śniadania:
– Jeśli chcesz, odprowadzę cię do orszaku Dionizosa. Wiem, gdzie znajduje się teraz jego świta, lubię też spacerować.
Sylen nie posiadał się ze szczęścia.
– Dziękuję ci, królu! Dionizos na pewno odwdzięczy ci się za twój dobry uczynek, zobaczysz!
Natychmiast po śniadaniu ruszyli w drogę. Była to naprawdę długa wyprawa, ale Midas i Sylen dobrze czuli się w swoim towarzystwie, więc podróż minęła im szybko. Jeszcze tego samego dnia wieczorem doszli do sąsiedniego kraju i stanęli przed obliczem samego boga Dionizosa.
Ten zdążył się już stęsknić za Sylenem, a nawet zaczynał się o niego martwić. Dlatego gdy zobaczył obu podróżnych, ogromnie się ucieszył. Gdy tylko stwierdził, że Midas pomógł Sylenowi w nieszczęściu, powiedział:
–…