– Ottusiu, kolacja na stole – zawołała mama z kuchni. Otto wprawdzie usłyszał ją, ale musiał jeszcze pilnie skończyć budować z klocków helikopter z silniczkiem. Wciąż mu się to nie udawało, jednak nie chciał się poddać. Mama dobrze wiedziała, że gdy Ottuś pochłonięty jest jakąś pracą, trudno go od niej oderwać. Ale i tak się trochę gniewała, ponieważ grysik stygł już na stole, powoli nadchodził też czas, by pójść spać.
Po chwili w drzwiach kuchni zjawił się Ottuś z helikopterem. Uśmiechał się od ucha do ucha i pokrzykiwał tak radośnie, że aż okulary spadały mu z nosa.
– Udało mi się, mamusiu! Zobacz, dzięki silniczkowi jego śmigło naprawdę się kręci!
Gdy chłopiec siadał do stołu, mama zamyśliła się. Ponieważ Otto był bardzo bystry, w szkole wciąż przenosili go do coraz wyższych klas. W ten sposób tracił powoli wszystkich kolegów, z którymi się spotykał. Może dlatego większość czasu spędzał samotnie w domu. Poprosiła więc o radę tatę Ottusia, pytając, gdzie Ottuś mógłby znaleźć nowych kolegów. Tata przypomniał sobie, że jest coś takiego jak kółko sportowe:
– Mój kolega z pracy ma syna, który gra w tenisa – zaproponował Ottusiowi. – Może też chciałbyś spróbować? – Ponieważ Otto się zgodził, niedługo potem tata zaprowadził go na pierwszy trening.
Ottusiowi tenis naprawdę się spodobał. Niebawem chodził na treningi nawet cztery razy w tygodniu i w końcu miał wokół siebie grupę kolegów. Jedyne, co czasami mu przeszkadzało, to okulary. Bez nich nie widziałby w szkole tablicy i na pewno nie trafiłby w piłeczkę. Krótko mówiąc, nie mógł sobie bez nich na co dzień poradzić. Okulary zjeżdżały mu jednak z nosa, uwierały go i dość często parowały. Niestety nie dało się z tym nic zrobić. Tak czy siak, Ottuś nie miał w zwyczaju się poddawać.
Ottuś rozegrał wiele turniejów tenisowych,…