Było sobie kiedyś wielkie jezioro, w którym mieszkało wiele ryb i innych wodnych stworzeń. W pobliżu tego jeziora mieszkała od lat stara czapla. Jezioro było dla niej bogatym źródłem pożywienia i w ogóle nie musiała się obawiać, że któregoś dnia nie miałaby co jeść. Zawsze bez problemów złowiła sobie jakąś rybę, żabę czy mięczaka. Z upływem czasu czapla robiła się coraz starsza. Pewnego dnia nie była już w stanie łapać ryb z jeziora. Z braku wystarczającej ilości pożywienia robiła się coraz chudsza i słabsza. Powoli nie pamiętała już, kiedy po raz ostatni miała w dziobie choćby małą rybkę. Głodowała już od kilku dni, postanowiła więc wymyślić coś, by zdobyć jakieś pożywienie. Wkrótce wpadła na pewien pomysł.
Najpierw znalazła na brzegu jeziora idealne miejsce, które widoczne było chyba ze wszystkich stron. Później usiadła tam i zaczęła wniebogłosy lamentować. Tak, by dobrze słyszeli ją wszyscy mieszkańcy jeziora.
Gdy krab zauważył czaplę, która tak smutno siedziała i płakała, zrobiło mu się jej bardzo żal. Podszedł do niej bliżej i spytał:
– Cóż ci się stało, że tak płaczesz? Dlaczego nie łapiesz ryb, jak kiedyś?
Czapla kontynuowała zaplanowane przez siebie przedstawienie i odpowiedziała krabowi:
– Ach, mój drogi, ja nie jestem już w stanie łapać ryb. Czas najwyższy pożegnać się ze wszystkimi radościami tego świata. Mam już tylko nadzieję, że moje życie szybko dobiegnie końca.
– Skoro pogodziłaś się z takim losem, dlaczego rozpaczasz? – spytał ją krab.
– Ponieważ, drogi krabie, przy tym jeziorze się urodziłam. Wyrosłam tu i tu się zestarzałam. Słyszałam jednak, że to nasze kochane jezioro niebawem całkowicie wyschnie, albowiem przez dziesięć najbliższych lat nie będzie deszczu. Nie spadnie nawet kropla z nieba – powiedziała ze smutkiem czapla.
Krab nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał.
– Co?! Poważnie? Gdzie coś takiego słyszałaś? – spytał…