Drogie dzieci, opowiem wam moją historię. Nazywam się Plastik i jestem naszyjnikiem. Naprawdę pięknym naszyjnikiem! Zrobiła mnie Magda, współlokatorka Ani. Bardzo mnie lubi. Mieszka w mieście i nosi mnie ze sobą absolutnie wszędzie. Dzięki niej widziałem już naprawdę wiele!
Byłem w teatrze, w kinie, a nawet w zoo. Gdy Ania mnie akurat nie nosi, leżę sobie u niej w domu. Mam swoje miejsce na wieszaczku w łazience, tuż obok dwójki moich przyjaciół – koralików i bransoletki. W łazience jest przyjemnie ciepło, świeci tu ładna lampka i pachnie mydełkiem.
Ale nie zawsze tak było. Kiedyś, dawno temu, byłem bowiem zabawką dla dzieci. Konkretnie częścią plastikowego toru kulkowego. Gdy wyprodukowano mnie w fabryce, byłem z siebie dumny i nie mogłem się doczekać zabawy z dziećmi. Było nas tam wielu. Wszyscy byliśmy podobni i chętni do zabawy.
Po jakimś czasie znaleźliśmy się w sklepie, gdzie czekaliśmy, aż ktoś nas kupi. Gdy już zacząłem myśleć, że nie będzie na mnie nikogo chętnego, podbiegł do mnie chłopczyk. Miał na imię Kubuś i objął mnie wpół.
– To, mamusiu, to chcę! – zakrzyknął i odwrócił się w kierunku mamy. Mama kiwnęła głową na znak zgody. Podeszli ze mną do kasy, zapłacili i zabrali mnie do domu.
W końcu byłem czyjś! Tak bardzo się cieszyłem. W moim nowym domu pachniało wanilią i bardzo mi się tam podobało. A do tego w pokoiku było wiele innych zabawek. Nie mogłem się doczekać, aż zaczniemy się razem bawić. Już pierwszego dnia Kubuś i jego tata złożyli mnie i przez pewien czas wszyscy naprawdę świetnie się bawiliśmy. Niestety, nie zostałem zbyt dobrze wyprodukowany i czasami się rozlatywałem. Tata musiał mnie wciąż naprawiać, co denerwowało Kubusia. Ostatecznie rzucił mnie w kąt do szafy. Auć, to bolało!
Tata pozbierał mnie potem z powrotem do pudełka, skąd już…