Tereza Sebesta
Motyl nocny
Już czas iść do łóżeczka. Tym razem uprzyjemnijcie sobie chwilę przed snem krótką usypianką o motylu nocnym. Wyciszcie się i przygotujcie do snu, jednocześnie poznając niezwykłe zwierzęta.
Bliźniaczki, Agatka i Małgosia, odkrywają tym razem magię pierwszego śniegu. Wy też możecie wybrać się z dwiema małymi bohaterkami na wspaniałą przygodę, by poznać ten zimowy cud natury.
Agatka i Małgosia to małe siostrzyczki – bliźniaczki. Właściwie nie są już takie małe. Umieją chodzić i mówić. Przede wszystkim zaś lubią poznawać świat.
Gdy Agatka i Małgosia obudziły się dziś rano, za oknem panował mróz. Jako pierwsza oczka otworzyła Małgosia. Usiadła na łóżeczku, wyciągnęła rączki nad głowę i z zadowoleniem ziewnęła. Nagle jej wzrok padł na okno.
– Co to takiego? – powiedziała do siebie.
Za oknem w powietrzu latały śnieżynki.
– Wstawaj, Agatko! Ktoś sypie na nas cukier! – wykrzyknęła.
– Pączki posypane… cukrem? Mniam! – odezwała się Agatka, której coś jeszcze się śniło.
– Nie pączki! Nasze okno posypane jest cukrem! – denerwowała się Małgosia na swoją siostrę, która nie chciała się wybudzić.
W końcu jednak i Agatka otworzyła jedno oko.
– Posypane cukrem okno? To jakieś ciasto? – spytała, gdy w końcu otworzyła i drugie oko. Gdy jednak zobaczyła białe okno, zapiszczała, wyskoczyła z łóżka i podbiegła bliżej.
– Oj, rzeczywiście. Wszędzie jest cukier. Góra cukru!
Dzieci jak zaczarowane spoglądały na białą krainę.
– Śniło mi się dzisiaj, że jestem w cukrowym królestwie i wszędzie są ciastka, pączki i łakocie. I zobacz, mój sen się spełnił! – cieszyła się Agatka.
– Chodźmy na dwór i nazbierajmy tego cukru tatusiowi. Upiecze nam pączki – zaproponowała Małgosia.
Dziewczynki, trzymając się za ręce, pobiegły ku drzwiom. Tam stał już tata i spoglądał na nie z pełnym miłości uśmiechem na twarzy:
– Dzień dobry, dziewczynki. Wyspałyście się?
– Tatusiu, tatusiu, widziałeś ten cukier na dworze? – obie jednocześnie pokazały paluszkami na okno.
– To nie jest cukier, tylko śnieg – odpowiedział rozbawiony tata.
Agatka spytała ze zdziwieniem:
– Ten cukier nazywa się „śnieg”?
– Ależ nie, Agatko. Śnieg to… po prostu śnieg – zastanawiał się na głos. – Może po prostu wyjdziemy i zapoznamy się…