Gdy mama przyszła po Anetkę do szkoły, od razu zauważyła, że ma czerwone oczy i policzki. Anetka była wprawdzie wesoła i wymachiwała namalowanym przez siebie obrazkiem, ale gdy mama ją przytuliła i pocałowała w czoło, od razu wiedziała, że coś jest nie tak. Dziewczynka była cała gorąca. Na pewno miała temperaturę. Po przyjściu do domu Anetka od razu położyła się na kanapie i ziewnęła:
– Jestem taka zmęczona, mamusiu. I trochę boli mnie główka i gardło.
Mama zaparzyła herbatę ziołową z miodem, a po pół godzinie dziewczynka leżała już w łóżeczku, przykryta po samą szyję, i spała.
– Anetkę coś bierze – powiedziała mama do taty, gdy przyszedł z pracy. – Jutro nie pójdzie do szkoły, będzie odpoczywać i pić herbatki lecznicze.
Rano Anetka najpierw czuła się trochę lepiej. Gorączka spadła, ból głowy też już minął, jednak gdy wysunęła nogi z łóżka i dwa razy kichnęła, od razu zatkał jej się nos.
– Mamusiu! – krzyknęła. – Jesteś w domu? Nie zaspałyśmy?
Mama pojawiła się w drzwiach z zatroskanym wyrazem twarzy:
– Skądże, dziś zostaniesz w domu. Wygląda na to, że masz porządny katar, nie możesz z nim pójść do szkoły.
Gdy wieczorem wrócił do domu tata, Anetka miała już zupełnie czerwony nos, a do tego zaczęła kaszleć. I choć przez cały dzień grzecznie piła ciepłą herbatę z miodem i cytryną, kaszel był coraz gorszy, a temperatura ponownie podskoczyła.
– Anetko moja, wyglądasz jeszcze gorzej niż wczoraj – westchnął. – Jeśli jutro będzie tak samo, będziemy musieli pójść do pani doktor.
Później przygotował córce leki na noc i porządnie przewietrzył pokoik, żeby mogła oddychać świeżym powietrzem. Dziewczynka weszła do łóżeczka i przykryła się aż po samą szyję. Po niedługim czasie z pokoju słychać było równomierny oddech.
Właśnie śniło jej się, że nurkuje…