Był sobie kiedyś stary gospodarz, który miał dwóch synów. Całe życie bardzo dbał o swój jabłoniowy sad i co roku mógł cieszyć się obfitymi zbiorami, którymi sad mu się odwdzięczał. Gdy był już jednak tak stary, że nie był w stanie dłużej pracować, jabłonie stopniowo zaczęły usychać i marnieć. Sad był coraz bardziej zaniedbany i ledwo rodził jakiekolwiek jabłka. Bezsilny rolnik kazał wtedy wezwać do siebie swoich dwóch synów. Nim wydał ostatnie tchnienie, powiedział do nich:
– Synowie moi, zostawiam wam cały swój majątek. Ty, młodszy synu, dostaniesz cały mój dom wraz z polami. Musisz też jednak zadbać o swojego starszego brata, by nie cierpiał nędzy. Miejsca i ziemi jest tu dosyć dla was obu. Jeśli będziecie o nią dbali, odpłaci się wam urodzajem.
Młodszy syn obiecał ojcu, że spełni jego życzenie. Jednakże po śmierci ojca wszystko było inaczej. Chciał mieć dla siebie cały ogromny dom. Mieszkał sobie w nim wygodnie, zajął też wszystkie pola po ojcu. Swojego starszego brata umieścił w starej rozpadającej się szopie na samym końcu sadu. Do tego zmusił go, by co roku płacił mu czynsz za to, że może tam mieszkać.
– Bracie! Z czego ja mam ci zapłacić?! – mówił. – Przecież nie zostawiłeś mi ani kawałka ziemi, bym mógł coś wyhodować.
– Masz tam przecież stary jabłoniowy sad – warknął młodszy brat. – A że jesteś moim bratem, to dam ci jeszcze wołu i osła po ojcu.
Starszy brat ruszył więc do starej ruiny, która miała być jego domem, i rozejrzał się z rozpaczą wokoło. Stare jabłonie zarośnięte były krzakami, dawno nikt ich nie przycinał, a na ich konarach było raptem kilka skarlałych jabłek. Wiele z nich było już całkiem suchych. A wół i osioł? Oba zwierzęta stare, wychudzone. Już na pierwszy rzut oka było…