Bajka indyjska
Małpa i klin
Gdy ciekawskie małpy przychodzą przyjrzeć się z bliska budowie drewnianej świątyni, jedna z nich z powodu swojej nieostrożności wpada w poważne tarapaty. Jak to wszystko się skończy? Przeczytajcie historię z morałem!
Gdy czterech wesołków decyduje się pozbawić podróżnego jego odzienia, wymyślają konkurs na najbardziej niewiarygodną historię. Ten, kto nie uwierzy w opowiedzianą historię, straci swoje ubrania. Jak podróżnik wybrnął z tej dziwnej sytuacji?
W pewnej małej wiosce mieszkało sobie czterech wesołków. Lubili przesiadywać w miejscowej karczmie i wymyślać przeróżne historie – te prawdopodobne i te zupełnie nieprawdopodobne. Pewnego wieczora zawędrował do karczmy podróżny, który wyglądał na bardzo zamożnego, miał bowiem na sobie drogie odzienie. Wesołkowie postanowili go tego ubrania podstępnie pozbawić. Wdali się więc z nim w rozmowę, po czym jeden z czterech spryciarzy zaproponował, by stanął z nimi w szranki w konkursie na najdziwniejszą i najbardziej niewiarygodną historię. Jedynym warunkiem było, że wszyscy powinni uwierzyć w daną historię. Przegrywał ten, kto by nie uwierzył. Pokonany musiał oddać swoje ubranie.
Podróżny zgodził się bez wahania, dowcipnisie zaś zaśmiali się szelmowsko. Uznali, że musi być szalony, skoro zgodził się na taki układ. Nie sprawiał wrażenia kogoś, kto potrafił opowiadać nieprawdopodobne historie, a gdyby nawet potrafił, to i tak nie mogliby przegrać – powiedzieliby po prostu, że w jego opowieść wierzą. Wezwali karczmarza, by pełnił rolę sędziego, a gdy wszystko zostało uzgodnione, pierwszy z wesołków zaczął opowiadać.
– Pewnego wieczora, gdy wracałem do domu z jakiejś zabawy, podrzuciłem swój kapelusz tak wysoko, że zawisł na półksiężycu. Długo nie mogłem go odzyskać, w końcu jednak wymyśliłem następujący fortel: wziąłem długi sznur z pętlą na końcu i zarzuciłem go, hen wysoko, aż na księżyc. Gdy pętla się zahaczyła, zacząłem ciągnąć, aż rozhuśtałem księżyc i w końcu mój kapelusz z niego spadł.
Gdy skończył mówić, spojrzał na podróżnego, ten jednak z przekonaniem kiwał głową, mówiąc, że wierzy w historię wesołka. Pozostali tak samo kiwali głowami i twierdzili, że w to wszystko wierzą. Nalali sobie wina do szklanek, po czym przyszła kolej na opowieść drugiego z wesołków.
– Pewnego razu zgubiłem się w lesie i nie mogłem znaleźć drogi powrotnej do domu. Gdy zrobiło się ciemno, zaczęło mi być naprawdę zimno. Wędrowałem naokoło…