Ezop
Zając i żółw
Często jest tak, że idąc powoli, zajdziesz dalej. Zając wciąż wyśmiewał się z żółwia i z tego, jaki jest powolny, aż pewnego dnia ten wyzwał go na pojedynek. Zając tarzał się ze śmiechu po ziemi. Jak skończył się ten wyścig?
W starym ogrodzie rosły obok siebie drzewa owocowe: dwie wesołe morele, czereśnia z brzoskwinią, kilka starych jabłonek i młoda wiśnia. Wiosna już powoli przechodziła w lato, a pod gałęziami drzew słychać było dziecięcy
Wszystkie drzewa zieleniły się nowymi listkami, ponieważ niedawno przekwitły. Tylko wiśnia jako jedyna obsypana była białymi kwiatami. Każdego roku wiśnia kwitnęła bowiem jako ostatnia. Trochę zazdrościła koleżankom – gdy one rozkwitały już na początku wiosny, wiśnia miała jeszcze nagie gałązki. Później jednak wszystko się zmieniało. Mijały dwa tygodnie i wiśnia zakwitała kwiatami najpiękniejszymi
– Jaka ty jesteś rozkoszna, pani wisienko – zabzyczał
– Takich boskich kwiatów już dawno nie widziałyśmy! – szczebiotały siostrzyczki pszczółki.
Słysząc zewsząd pochlebstwa, wiśnia dumnie wyciągała gałązki ku niebu – delikatnie jednak, by ani jeden z jej białych kwiatków przypadkiem nie opadł. Cieszyła się, że wszyscy tak ją podziwiają. Chyba żadne drzewo nie cieszyło się o tej porze roku takim zainteresowaniem jak ona. Była królową
Pewnego razu delikatnie wyprostowała gałęzie i zarozumiale westchnęła:
– Z dnia na dzień jestem coraz piękniejsza. Powiem szczerze, chyba nawet jabłonki nie miały tak bielusieńkich kwiatów jak ja – są zupełnie jak śnieg!
– Co to jest
Wiśnia spojrzała z zaskoczeniem pomiędzy bielące się gałęzie. Na jednym z jej liści siedział jakiś mały, zielony, ciekawski robaczek. Wiśnia już prawie chciała się otrząsnąć, żeby pozbyć się owada – co, jeśli przyszedł tu, by zajadać