Od momentu, gdy Mio pierwszy raz wszedł do budynku szkoły, wszystko bardzo podobało mu się tam. Wesołe, śmiejące się dzieci, uprzejme panie nauczycielki i panowie nauczyciele, a do tego tyle ciekawych rzeczy do nauczenia się! Dlatego jego pierwsza wizyta w szkole absolutnie nie była ostatnią.
Mio został więc prawdziwym uczniem. Z niekłamaną przyjemnością chodził do klasy pierwszej. I wcale nie przeszkadzało mu to, że był jedynym słonikiem w całej szkole. Wprost przeciwnie – usiłował wykorzystać to na tyle, na ile tylko mógł. Tak, jak każdy słoń, Mio miał wielkie szare uszy. I właśnie teraz okazały się one bardzo przydatne. Dziś bowiem klasa pierwsza miała poznawać ptaszki i słuchać ich śpiewu. A słuchanie to coś, co słonikom wychodzi naprawdę dobrze. Z trąbieniem też radzą sobie na piątkę. To przecież oczywiste!
Nauczycielka, pani Krystyna, włączyła na samym początku lekcji jakieś urządzenie, które świeciło i grało. Mio nie miał pojęcia, co to jest.
– Nie musisz się bać – szepnęła mu Zuzia z ławki obok. To tylko odtwarzacz radio. Słuchaj, a spodoba ci się!
Nagle w klasie rozległ się głos jakiegoś ptaszka.
– Bądźcie uważne, dzieci. To była turkawka – wyjaśniła pani nauczycielka. – To krewniaczka gołębi, dlatego wygląda bardzo podobnie. Kiedyś turkawki żyły tylko w dalekiej Azji i dopiero przed stu laty zaczęły budować swoje gniazda również i u nas. Turkawki spotkacie prawie zawsze w parach – żyją zgodnie.
Po chwili pani nauczycielka powiedziała:
– Teraz puszczę wam śpiew ptaszka, którego być może już widzieliście – ma czarną główkę, białe policzki i żółty brzuszek. Ten ptaszek potrafi śpiewać na wiele różnych sposobów! Jeden rodzaj jego śpiewu brzmi jak skrzypiące kółko wózka. W ten sposób sikorka ogłasza, że dane miejsce należy do niej. – W tym momencie pani nauczycielka złapała się za głowę i jęknęła:…