W pewnym miasteczku mieszkała sobie szczęśliwa rodzinka: chłopczyk, dziewczynka, mama i tata. Tata chodził codziennie do pracy, a mama dbała o dzieci. Spędzali razem wiele czasu; często chodzili na wycieczki lub do kina albo po prostu bawili się w domu.
Niestety, pewnego zwykłego letniego dnia tata stracił pracę.
– To nic, znajdę sobie inną – powiedział z uśmiechem, a dzieci i mama uśmiechnęły się wraz z nim.
Czas jednak leciał szybko, a sytuacja taty nie zmieniała się tak, jakby sobie tego życzył. Darmo mama i dzieci pocieszały go, że pieniądze to nie wszystko, a gdy nadejdzie właściwy moment, na pewno znajdzie pracę. Prawda była taka, że pieniądze powoli, ale nieuchronnie im się kończyły. A tata robił się coraz bardziej zamyślony. Nie bawił się już z dziećmi, nie rozmawiał z mamą…
Minęło lato, przeszła jesień, aż nadeszła Wigilia Bożego Narodzenia. Tata jednak błądził tylko po mieście i myślami był gdzieś zupełnie indziej. Przechodzący obok niego ludzie z siatkami pełnymi prezentów i jedzenia spieszyli się do domów, by zdążyć ugotować potrawy i cieszyć się cudownym czasem miłości i spokoju.
– Przepraszam – rzucił, wpadłszy na tatę, jakiś pieszy, który pędził z ostatnich zakupów.
Tata podniósł głowę w zamroczeniu.
– Boże Narodzenie. Jest Boże Narodzenie… A ja nie mam żadnych prezentów! – powiedział przerażony. Powoli już się ściemniało i sklepy się zamykały. Tata sięgnął do kieszeni. Była pusta. – I tak nie mam ani grosza. Co teraz? – wymamrotał ze smutkiem.
Dalej błądził po mieście, coraz wolniejszym krokiem, aż w końcu nogi zaniosły go pod zamknięty sklep z zabawkami. Cały sklep był cudownie udekorowany ozdobami bożonarodzeniowymi, a na wystawie leżało mnóstwo zabawek. Tata stał tam przez chwilę, wpatrując się w sklepową witrynę. Schylił się gwałtownym ruchem i podniósł z ziemi kamień, który leżał przy jego nodze. Wyciągnął rękę…