Bajka armeńska
Car i tkacz
Doświadczenie życiowe bywa częstokroć cenniejsze niż teoria z książek i podręczników. Czasami nawet zwyczajny i biedny tkacz może okazać się mądrzejszy niż sowicie opłacani za swoje usługi mędrcy z carskiego dworu.
Lew oskarżył żółwia o to, że wywąchał mu cały zapach z jego pieczonego mięsa i dlatego mu ono nie smakowało. Posunął się nawet tak daleko, że domagał się, by sułtan wymierzył żółwiowi karę za ten czyn. Na szczęście, żółwiowi pomógł sprytny zając.
Pewnego dnia pewien lew piekł mięso na podwórku przed swoim domem. Zapach pieczonego befsztyka wyczuł też mieszkający obok lwa żółw. Od razu nabrał ochoty na mięso, w domu miał jednak tylko zwykłą kaszę. Wyszedł więc na zewnątrz i zdecydował się zjeść kaszę, ciesząc się zapachem pieczonego mięska. Miał nadzieję, że dzięki temu będzie mu ona lepiej smakować. Następnego dnia rano spotkał lwa i powiedział:
– Ależ dobrą kolację wczoraj zrobiłeś, sąsiedzie! Pachniała tak cudnie, że nawet moja kasza smakowała mi o wiele bardziej. Jedząc ją, wdychałem bowiem zapach twojego mięsa.
Lew w odpowiedzi warknął groźnie:
– A więc to dlatego moje mięso w ogóle mi nie smakowało! Wywąchałeś mi z niego cały zapach!
Przestraszony żółw nie był w stanie wydusić z siebie nawet słowa, lew tymczasem kontynuował:
– Ponieważ ukradłeś mi zapach, pójdę do sułtana i wszystko mu opowiem. Został mi jeszcze z wczoraj kawałek mięsa – nasz miłościwy władca od razu się przekona, że jest bez smaku. W ramach odszkodowania będę się domagał pięciu beczek miodu i kary dla ciebie.
Smutny żółw poszedł szukać miodu dla lwa, rozmyślając po drodze, co powiedzieć sułtanowi, żeby ten nie wymierzył mu jeszcze dotkliwszej kary. Wtem gdzieś w pobliżu zaszeleściła trawa i żółw zauważył, że drogą idzie zając.
– Skąd ta smutna mina? – zapytał zając żółwia.
– Nawet nie pytaj. Wczoraj mój sąsiad lew piekł mięso na podwórku, a jego zapach doleciał aż do mnie. Aromat był tak apetyczny, że wyszedłem przed dom i zjadłem tam swoją kaszę. Dzięki zapachowi dobiegającemu z podwórka lwa smakowała mi jak nigdy dotąd. Teraz zaś lew chce donieść na mnie do sułtana, że wywąchałem mu cały zapach z kolacji. Domaga się pięciu beczek miodu i kary dla mnie.
Zając, nie zastanawiając się długo, odrzekł:
– Pomogę ci. Pójdę z tobą do sułtana i…