Pewnego dnia przedszkolaki dostały ważne zadanie: miały narysować obrazek swojego zwierzątka domowego. W następnym tygodniu miały pokazać swoje obrazki pozostałym i porozmawiać o nich z innymi dziećmi. Nie mogły się już doczekać. Łukaszek chwalił się, że ma pręgowanego chomika. Wioletka z kolei miała dwa puszyste kotki, które nazywały się Kiciuś i Mruczuś. A Tomasz mówił, że jego biały pudelek potrafi robić przeróżne sztuczki!
Tylko Mirek nie odezwał się ani słowem. On nie miał w domu ani psa, ani kota, tylko starszą siostrę Dorotę, a tą pochwalić się nie mógł. Inne dzieci miały braci, którzy zabierali je na mecze piłki nożnej albo wozili na skuterze. Siostra Tomasza pracowała w kinie, często zabierała go więc na różne filmy o superbohaterach. Tymczasem Dorota wciąż tylko grzebała w ziemi i sadziła kwiatki, krótko mówiąc – nudy na pudy!
Mirek wracał do domu z przedszkola w złym humorze i nawet żarty mamy nie były go w stanie rozweselić.
– Mamusiu, a może kupilibyśmy pieska? – prosił ze smutkiem.
Mama spojrzała na niego współczująco, ale odpowiedziała to, co zawsze:
– Mirku, tyle razy ci już mówiłam. Mam alergię na sierść zwierząt. Wiesz, że nie mogę nawet zbliżyć się do kota sąsiadów, bo od razu zaczęłabym kichać, a oczy by mi natychmiast sczerwieniały i napuchły.
– To może chociaż małą świnkę morską – próbował Mirek. – Taką malutką.
– Hm, a co, gdybyśmy kupili rybki? – przekonywała go mama. – Będziesz mógł sobie wybrać kolor. Niektóre nawet świecą w ciemnościach!
– Ale mamo, rybki nie da się nawet pogłaskać – marudził Mirek. – To nie jest zwierzątko domowe!
Zanim doszli do domu, mama spróbowała wszystkiego. Zaproponowała jeszcze wycieczkę do zoo, a nawet wyjazd do gospodarstwa cioci Eli, ale nic nie poprawiło Mirkowi złego humoru.
W drzwiach czekała już na nich Dorota:
–…