Legenda polska
Smok Wawelski
Polska legenda o krakowskim Wzgórzu Wawelskim, pod którym mieszkał straszny smok, pustoszący całą okolicę. W końcu jednak ludziom udało się pokonać smoka, dzięki sprytowi zwykłego szewczyka.
Z tej legendy dowiecie się, że niedźwiedź polarny miał kiedyś, dawno temu, długi, puszysty ogon. Chcąc się porządnie najeść ryb, podczas łowienia niedźwiedź połakomił się na więcej, przez co nie tylko nie zdobył pokarmu, ale i stracił ogon. Historia przybliża środowisko pogodowe kapryśnej Skandynawii i wyjaśnia, dlaczego łakomstwo nie popłaca.
Na dalekiej północy, gdzieś przy kole podbiegunowym, panowała niezmiennie bardzo ostra zima. Mroźny wiatr hulał po ośnieżonych
Pewnego wyjątkowo mroźnego dnia wielki niedźwiedź polarny szukał czegoś do jedzenia. Chodził tam i z powrotem, długo, bardzo długo, nie udało mu się jednak zupełnie niczego znaleźć. Gdy tak bezradnie błąkał się, a zamarznięty śnieg skrzypiał pod jego wielkimi
– Cześć, lisico. Widzę, że dziś będziesz mieć iście królewski obiad. Jak udało ci się zdobyć tyle pożywienia? – zagadnął ją niedźwiedź.
Lisica zatrzymała się obok niego i niedbałym tonem odpowiedziała:
– Przecież to oczywiste! Byłam na
– Na rybach? – zainteresował się zdziwiony niedźwiedź.
I lisica zaczęła niedźwiedziowi cierpliwie tłumaczyć, że nawet jeśli jezioro jest zamarznięte, lód jest tylko na powierzchni. A pod nim jest woda – oczywiście pełna ryb.
– To naprawdę proste. Robisz w lodzie dziurę, a potem wsadzasz w nią ogon. Gdy zaczniesz nim kręcić, ryby pomyślą, że to jakieś jedzenie, które wpadło właśnie do wody. I same rzucą się na twój ogon. Później musisz go już tylko szybko wyciągnąć z rybami – i
Niedźwiedź podziękował sprytnej lisicy za świetną radę i szybko pobiegł w kierunku zamarzniętego jeziora. Tam natychmiast zaczął robić przeręblę w
– Brrr! Jak strasznie zimno! – krzyknął niedźwiedź, lecz po krótkiej chwili zauważył, że koło jego ogona zaczęły krążyć pierwsze ryby. – Wygląda na to, że lisica miała rzeczywiście rację. Ale poczekam jeszcze troszkę, aby ryb złapało się jak najwięcej. Nie będę się przecież ograniczać, skoro mogę się wreszcie najeść do syta.
I…