Czekał nas kolejny piękny dzień. Wstałem, ale Michasia nie było już w domu. Chyba poszedł do szkoły, na uniwersytet. Zrobiłem sobie więc kakao. Rano bardzo lubię pić kakao. Gdy je dopiłem, obejrzałem bajkę. Później poszedłem na spacer i rozmyślałem, dokąd moglibyśmy się wybrać na pierwszą wycieczkę rowerową. Chciałem pojechać gdzieś na więcej dni, na przykład na jakąś wyprawę rowerową na łono natury, by móc spać w namiocie pod gwiazdami. To byłaby przygoda i na pewno niezła zabawa!
Gdy tak szedłem ulicami, zauważyłem w sklepie świetny namiot, który akurat zmieściłby się nam do plecaka. Zacząłem snuć plany, ciesząc się przy okazji gorącymi promieniami słońca, które przyjemnie ogrzewało moją grubą skórę.
Nie mogłem się doczekać, co na pomysł wycieczki powie Michaś. Na pewno będzie zachwycony moim pomysłem. Chciałem mu nawet zaproponować kierunek naszego wyjazdu. Zaczynało się lato, było bardzo ciepło, zatem chętnie bym się gdzieś wykąpał i pojeździł na rowerze. Przy ognisku zrobilibyśmy sobie porządną kolację i nabrali sił na kolejny dzień.
Do domu wróciłem pełen energii. Nie mogłem się doczekać powrotu Michasia, ponieważ chciałem mu o tym wszystkim jak najszybciej opowiedzieć.
– Cześć, Michasiu, miałem dziś cudowny dzień, wymyśliłem dla nas wycieczkę!
Michaś uśmiechnął się i usiadłszy, powiedział:
– Hm, ciekawe, Tinku. Co wymyśliłeś?
Słuchał mnie z uwagą, a ja wszystko mu opisałem. Był zachwycony pomysłem, dokładnie tak, jak oczekiwałem. Zaplanował wszystkie pozostałe ważne rzeczy, takie jak zakup namiotu, przygotowanie zapasów jedzenia i wody. Ale przede wszystkim zadzwonił do Władka, który kilka dni później przywiózł nam do wypróbowania nowiutki rower. Do tego czasu Władek wysyłał nam tylko zdjęcia. Widziałem już swój rower na fotografiach, ale w rzeczywistości okazał się jeszcze piękniejszy.
Gdy go przynieśli, cały wieczór jeździłem po mieszkaniu. Nałożyłem nowy kask, ochraniacze na kolana, wypróbowałem plecak i byłem gotowy na pierwszą dużą wycieczkę.…