Niedaleko siebie mieszkali zając i żółw. Zając wciąż przechwalał się, jak szybko potrafi biegać i przy każdej okazji wyśmiewał się z powolnego żółwia.
– Ty jesteś chyba najwolniejszym zwierzęciem na świecie. Ty nawet spieszyć się nie umiesz – mówił z wyższością zając. Żółw jednak nigdy nie zniechęcał się jego gadaniem i spokojnie, powolutku szedł swoją drogą.
Pewnego dnia oba zwierzęta znowu się spotkały i zając od razu zaczął drwić z żółwia. Tym razem jednak żółwiowi skończyła się cierpliwość. Wysunął spod pancerza swoją długą szyję i powiedział do zająca:
– Dobrze, zającu, zróbmy więc wyścig. Zobaczymy, czy dotrzesz do celu szybciej ode mnie.
Takie wyzwanie niezmiernie rozbawiło zająca, który wręcz turlał się po ziemi ze śmiechu. Rechotał tak, że aż łapał się za brzuch. Gdy w końcu się uspokoił, powiedział żółwiowi:
– Dawno nie słyszałem takiego dowcipu. Ty i wyścigi? Naprawdę masz czelność ścigać się ze mną, z takim świetnym biegaczem? No ale jeśli chcesz, będziemy się ścigać.
O wyścigu pomiędzy zającem a żółwiem szeptano w całym lesie. W dniu zawodów zbiegły się prawie wszystkie leśne zwierzęta, bowiem żaden z mieszkańców lasu nie chciał przegapić takiego wyjątkowego wydarzenia. Pomogli im wyznaczyć linię startu i mety, wybrali sędziego, padł strzał i zaczął się wyścig.
Zając natychmiast wystartował niczym błyskawica i szybko zniknął żółwiowi z pola widzenia. Całą trasę przebiegł raz-dwa i gdy zobaczył już równinę, na której była meta, zaczął zastanawiać się, jak tu jeszcze upokorzyć żółwia przed samą metą. Zdecydował, że poczeka na niego i na jego oczach uroczyście przebiegnie linię mety. Ponieważ miał jednak bardzo dużo czasu w zapasie, zbiegł z trasy na pobliską łąkę, by podjeść sobie w międzyczasie świeżej trawy.
Następnie postanowił trochę poleżeć na pachnącej łące, zwłaszcza że pogoda była przepiękna.
– Mam przecież jeszcze mnóstwo czasu, zanim ten ociężały żółw przejdzie choćby połowę dystansu – myślał. Znalazł więc kawałek cienia, położył się wygodnie i już po kilku minutach słodko drzemał.
W międzyczasie żółw powoli zmierzał do celu. Szło mu to wprawdzie bardzo wolno, wytrwale kontynuował jednak krok za krokiem, nie zatrzymując się ani przez chwilę.
Po jakimś czasie zająca obudził wielki rozgardiasz.
– Co się tu dzieje, co jest grane? No nic, dobrze że się obudziłem. Czas wrócić na trasę i z pompą wygrać wyścig – mówił do siebie zając. Przeciągnął się i wrócił na trasę. Gnał jak nigdy. Chyba nawet przed psami myśliwskimi nie uciekał tak szybko. Po chwili był już u celu, lecz ku jego wielkiemu zdziwieniu, tam spokojnie czekał już na niego żółw. Gdy zając spał, on wolnym krokiem doczłapał aż do linii mety. Wszystkie zwierzątka hucznie świętowały jego zwycięstwo nad aroganckim zającem. Zającowi pozostały tylko wstyd i rozpacz.
Dlatego właśnie mówimy, że „idąc powoli, zajdzie się daleko”.